Od kiedy we Wrocławiu wprowadzono system UrbanCard zintegrowany z komunikacją miejską zaczęły się same problemy związane z kupnem biletów.
Na co dzień naraża to niepotrzebnie nasze nerwy, gdy widzimy niedziałający automat UrbanCard, w którym chcemy dokonać zakupu. Wrocławski magistrat wpadł na pomysł, aby działanie tych urządzeń kontrolowała straż miejska. Oczywiście tak się stało i okazało się, że z obserwowanych 47 maszyn aż 6 z nich nie działało.
Zostało to zgłoszone serwisantom, ale nie tylko bo lista też powędrowała do magistratu. Takie poczynanie jest trochę niedojrzałe, gdyż Mennica Polska, która się zobowiązała do zarządzania systemem UrbanCard sobie z tym całkowicie nie radzi, a strażnicy którzy powinni pilnować porządku w tym czasie chodzą po mieście i kontrolują biletomaty. Rzecznik firmy obsługującej automaty - Mariusz Przybylski, przekonuje, że część biletomatów nie działa, bo są zasilane z miejskich latarni, które świecą tylko w nocy. Wtedy też ładowane są akumulatory, które zasilają biletomaty w dzień. Jednak okazało się, że baterie wystarczają na góra cztery godziny. Cała sprawa to po prostu jakiś jeden wielki absurd bo zamiast być piękni jest okropnie, a gdy bilety miesięczne były papierowe nie było żadnych problemów i każdy był zadowolony. Wniosek z tego, że elektronika nie jest jeszcze niezastąpiona i niezawodna i tam gdzie nie trzeba nie należy jej stosować bo zamiast ułatwiać to utrudnia życie.