W nocy z piątku na sobotę pijany kierowca stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w filar wiaduktu na ulicy Zielińskiego.
Mężczyzna w chwili wypadku miał bagatela 2,3 promila alkoholu w organizmie. Został zawieziony do szpitala, jego życiu nic nie zagraża. Sprawa by się na tym zakończyła, gdyby nie fakt, że uszkodzona została podpora wiaduktu.
Początkowo decyzją PKP wiadukt został kompletnie wyłączony z ruchu pociągów.
Jednakże po głębszych analizach postanowiono, aby ruch odbywał się tylko na dwóch torach, ale z ograniczoną prędkością. Na tym nie koniec konsekwencji wypadku.
Zdecydowano się także zamknąć ulicę Zielińskiego dla ruchu zarówno samochodowego, jak i pieszego. Tym sposobem nie obeszło się bez objazdów dla linii 122 i 144, które na co dzień jeżdżą właśnie tamtędy. Objazd wytyczono ulicami: Kolejową, Stysia i Swobodną. Taki stan rzeczy będzie trwał przez kilka dni, do chwili, kiedy PKP zamontuje tymczasową konstrukcję, która pozwoli na wznowienie ruchu. W późniejszym czasie przyjdzie czas na odbudowę przęsła. Cała ta sytuacja pokazuje bardzo dobitnie 2 problemy…
Pierwszy z nich, to jazda samochodem pod wpływem alkoholu. Pomimo działań policji, kampanii społecznych wciąż na naszych drogach mamy tak wiele kierowców, którzy nie widzą problemu w łączeniu tych dwóch czynności.
Drugi z kolei to jakość wiaduktów, które mamy we Wrocławiu. Skoro takie małe auto jakim jest Nissan Micra (czyli samochód, którym kierował sprawca wypadku) jest w stanie tak znacząco uszkodzić filar, to aż strach pomyśleć, co by było, gdyby podobny wypadek przytrafił się kierowcy ciężarówki…