W innych miastach na świecie i w Polsce kolekcja zabytkowych tramwajów cieszy się powodzeniem. Są pieniądze na remonty i garażowanie taboru. Przykładem do naśladowania może być Gdańsk, Poznań i Kraków.
We Wrocławiu historia muzeum zakończyła się w 2004 roku. Od tego czasu zabytkowe wagony przetaczane są z zajezdni na zajezdnię i nie mają stałego schronienia. Nikt nie interesuje się ich losem co prowadzi do grabieży unikatowych części. Te lata zaniedbań przyczynią się do konieczności poniesienia większych kosztów w przypadku chęci ich odbudowy w przyszłości. Wiele czynnych pojazdów staje się niezdatna do użytku.
Od 1995 do 2004 roku Muzeum Komunikacji Miejskiej we Wrocławiu przy ul. Legnickiej prowadziła Pani Jadwiga Szpak, która przez chorobę musiała zrezygnować z funkcji, a nie miała następcy. Gdy działało muzeum zabezpieczono wiele cennych pojazdów i części. Obecnie wysiłek osób, które wtedy się starały i poświęcały swój czas został zmarnowany. MPK za sugestią ówczesnego muzeum na 100-lecie tramwaju elektrycznego odremontowało Babę Jagę, która pełniła funkcję jeżdżącej kawiarenki. Czy wyobrażacie sobie coś takiego dzisiaj w naszym mieście?
Po likwidacji muzeum zabytki były w większości garażowane w zajezdniach MPK. Ze względu na brak miejsca stopniowo przetaczano je na plac zajezdni przy ul. Legnickiej, gdzie niszczeją do dziś. Te które były sprawne technicznie z czasem stały się wrakami nienadającymi się do użytku. W 2014 roku cześć z nich trafiła do hali zajezdni przy ul. Legnickiej w ramach Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego (ARTYKUŁ).
Zabytkowe tramwaje stacjonowały także na zajezdni Dąbie do końca 2015 r., ale po tym jak wyłączono prąd w sieci trakcyjnej, wagony opuściły teren zakładu (ARTYKUŁ). Teraz stacjonują na zajezdni przy ul. Legnickiej, ale i to lokum nie jest pewne. Możliwe, że nie będzie miejsca we Wrocławiu na zabytkowe tramwaje. Co wtedy? Gdzie będą nocować, może na pętlach?